poniedziałek, 1 lutego 2016

"Możesz tanczyć, dla zła"

Druga notka jaką tu zamieszczam będzie łączyła kilka tematów jakie mi przychodzą do głowy po lekturze debiutu literackiego Łukasza Growera, "Taniec na linie". Są to luźne skojarzenia, absolutnie nie porównuje książek, autorów czy styli pisania o jakich poniżej. 

Łukasz jest znany z tworzenia nacjonalistycznego bloga drogalegionisty.pl. Od kilku lat stara się przekazać swoje myśli zarówno w internecie, jak i na łamach czasopism tzw. zinów, wydawanych mniej lub bardziej regularnie. Niedawno spod jego pióra wyszła pierwsza, niewielka objętościowo książka. 

Na blogu tego autora niejednokrotnie gościły teksty związane z książkami Waldemara Łysiaka. Mamy pod tym względem coś wspólnego, gdyż bohater jednej z powieści pana Waldemara dał mi przysłowiowego kopa, aby zgłębiać wiedzę o świecie poprzez książki. Szermierka słowna, cytaty i mądrości sypane z rękawa i gotowa, błyskotliwa odpowiedź na wszystko - pobudziło to moje pragnienie posiadania większej wiedzy. Czy u Łukasza było podobnie? Mogę tylko domyślać się - tak samo jak domyślam się, że nietypowa trójczęściowa budowa, miks różnych styli literackich (luźne wspomnienia, opowiadanie z fikcyjnymi bohaterami, dziennik) to również wpływ fascynacji literaturą W.Ł., którą ktoś kiedyś opisał zgrabnym terminem "literatura totalna". Na marginesie dodam, że w Tańcu na linie, motywem przewodnim są problemy życiowe autora, które od pewnego czasu stara się rozwiązać za pomocą Boga. Ta duchowa sfera książki - osoby nawróconej, szukającej wyższych wartości w wierze, robi zdecydowanie większe wrażenie niż wartość literacka.

Tytułowy przekaz jest wspominany dość topornie i prosto z mostu przez całą książkę. Mi jako kibicowi łatwiej na pewno przejść przez rozdział młodzieńczych wybryków "autora" - co niekoniecznie może udać się czytelnikowi z zewnątrz środowiska. Ogółem znając treści pojawiające się na łamach DL, można pełniej zrozumieć przekaz Łukasza Growera. Subiektywnie napisze, że ta ostatnia część - dziennik prowadzony już w czasach zwrócenia się w stronę Boga - robi największe wrażenie. Szukając inspiracji do odnowy siebie w wierze nie sposób przejść obojętnie nad "Milcz!" jakie pada z ust autora w kierunku szatana.

 Źrodło: [drogalegionisty.pl]
Biorąc pod uwagę, że to dopiero debiut - z niecierpliwością czekam na dalsze książki Łukasza. Myślę, że te niecałe dwieście stron nie powinno zniechęcić sceptyków do "sprawdzenia" tej pozycji.  

*tytuł posta zaczerpnięty z utworu Tau - Ostatni taniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz