Sięgając po książkę Jacka Dukaja
wiem, że nie wszystko będę w stanie sobie wyobrazić. Córka Łupieżcy jest moim
piątym przeczytanym dziełem tego autora i mógłbym ją polecić osobom chcącym
zapoznać się z tą oryginalną twórczością ze względu na… stosunkowo niewielką
objętość. Zaledwie około 130 stron, ale mimo wszystko bagaż technologii
pojawiających się w trakcie rozwoju człowieka, przytłacza.
Po pierwszych słowach wydawałoby
się, że swobodnie wchodzimy w świat opisany przez Dukaja, po czym zaczynają się
pojawiać zgrzyty. Oczywiście dla miłośników gatunku hard s-f są to wyborne
kąski w odkrywaniu kolejnych zapisanych stron. Wyobraźnia musi pracować na
najwyższych obrotach jeśli chcemy wyobrazić sobie przedstawioną fikcję – gdzie czas,
miejsce, a nawet właściwości fizyki nie mają, lub mają inne znaczenie niż w
świecie w którym żyjemy. Manipulowanie tym wszystkim to domena Dukaja. Dość
charakterystyczna jest także zmiana typowych konwenansów – w dorosłość wchodzi
się po kilku latach życia, a rozmowy można prowadzić z … nienarodzonymi – to
tylko mała cząstka ze świata tego autora.
Twórca wprowadza swoje terminy (np.
„lsen”) i moim zdaniem zostawia pewien margines interpretacji. Czy to będzie
wyimaginowane spotkania z ludźmi w charakterze telepatii, czy może coś w
rodzaju teleportacji na zawołanie to już zależy od czytelnika.
Sama książka nie jest lekka,
łatwa i przyjemna. Jacek Dukaj wplata dość długie opisy w dialogi lub monologi
bohaterów. Zawiera w nich także filozoficzne rozważania na temat natury
człowieka.
Osią Córki Łupieżcy jest
ponadczasowe miasto, zbierające ślad technologii niezliczonych cywilizacji z
całego świata, istniejących na przestrzeni miliardów lat. Dowiadujemy się, że
błyskawiczny rozwój technologiczny na Ziemi był możliwy dzięki archeologicznym
pracom właśnie w tym mistycznym mieście. Nie ma zaskoczenia kiedy monopol
jednej organizacji próbują przerwać inne lub nawet całe państwa, powodując
wojny. Od tego momentu akcja książki idzie skrótowo i błyskawicznie i oswojony
z wymyśloną rzeczywistością … może żałować, że nie ma kontynuacji.
Trudny do wyobrażenia rozwój
technologiczny, wstępowanie człowieka na wyższe poziomy, może eugenika chociaż
nie szokuje jak chociażby u Huxleya, a obok więzi rodzinne jak ojcostwo i
macierzyństwo, zupełnie „ziemski” seks czy wiejskie krajobrazy. Tak w skrócie
można przytoczyć skonfrontowane obrazy, które zapadły mi w pamięć z Córki
Łupieżcy. Każdy czytelnik znajdzie pewnie inne nawiązanie czy myśl od autora,
dlatego zachęcam do zapoznania się z tą książką.
Na marginesie dodam, że twórczość
Dukaja jest tym bardziej intrygująca im bardziej skomplikowana, może to też
zniechęcać przy dłuższych opisach, co sam odczuwam jako zaliczający się do fanów tego typu pisarstwa. Z
drugiej strony lepiej spróbować 130 stron Córki Łupieżcy niż porywać się na ponad 1000
stronicowy Lód i stwierdzić, że to nie dla mnie.